Physical Address

304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124

Które z ziemskich świateł może zobaczyć z kosmosu

epowerNa Ziemi coraz trudniej o miejsca, z których można obserwować nocne niebo z konstelacjami gwiazd. Dzieje się tak, ponieważ „zanieczyszcza” je sztuczne oświetlenie. Za to owe oświetlenie z powodzeniem można obserwować z kosmosu. I to wcale nie lecąc w przestworza.

Żeby zobaczyć, jak wygląda nasza planeta widziana z kosmosu, wcale nie trzeba być astronautą. Zamiast rakiety kosmicznej wystarczy użyć internetu. W sieci jest bowiem wiele map stworzonych w ramach programu Defense Meteorological Satellite Program (DMSP), który realizują jednostki Sił Powietrznych USA. Ich satelity krążące wokół Ziemi wykonują zdjęcia fragmentów naszej planety.

Pierwsze pojedyncze obrazy nocnego oświetlenia powstały we wczesnych latach 70-tych. Trzeba było jednak poczekać kolejną dekadę na stworzenie obrazu całego globu. Pierwszy atlas nocnego nieba powstał dopiero na początku tego stulecia za sprawą naukowców z Włoch.

Dzisiaj mapy oświetlonej Ziemi widzianej oczami astronautów nie są już niczym nadzwyczajnym. Można je oglądać m.in. na stronach:

http://visibleearth.nasa.gov/view.php?id=55167.

Zdjęcia są bardzo wymowne. Tereny miejskie i zurbanizowane są pełne punkcików świateł zlewających się w jedną jasność, a pustynie czy dżungle czarne jak noc w przysłowiu. Studiując mapy nie trzeba mieć wielkiej wiedzy, żeby pokazać, gdzie znajdują się Himalaje, a w którym miejscu leżą kolejne pustynie. Wielka ciemna plama na mapie Afryki to Sahara, Ameryki Południowej – Atacama, a Azji – Gobi. Działa to też w drugą stronę i nie trzeba być mocnym z geografii, żeby wskazać stolice poszczególnych państw – świecą one niemal jak pochodnie. I tylko w niektórych wypadkach można się bardzo pomylić. Dlaczego tak się dzieje?

Mapy nie kłamią. Wbrew propagandzie i opowieściom miejscowych władz można więc z powodzeniem stwierdzić, czy któryś z krajów nie ma problemów z energetyką. Często okaże się, że ma i w miejscu, gdzie powinny być światła, panuje ciemność. Rzecz dotyczy głównie krajów biednych, których nie stać na drogie elektrownie. Są jednak także nieoczywiste wyjątki. Część półwyspu koreańskiego, na którym leży Korea Północna, wygląda tak samo jak oblewający go czarny ocean. Tylko w stolicy Pjongjang widać nieliczne światełka. A mieszka w niej przecież dwa razy więcej ludzi niż w Warszawie! Patrząc na sąsiednią Koreę Południową bez trudu można stwierdzić, że moc oświetlenia jak w Pjongjang ma tam każde średnie miasteczko. Zdjęcie to udostępnione przez specjalistów z NASA bardzo szybko zdobyło popularność na całym świecie.

Odwrotnie do Korei: na naszej planecie są też takie miejsca, gdzie punkcików świetlnych jest tyle i znajdują się one tak gęsto, że trudno stwierdzić, którędy przebiegają granice między miastami. Jak Korea Północna zlewa się z oceanem w ciemność, tak w tym wypadku zlewają się jasności. Najłatwiej to zaobserwować na przykładach Stanach Zjednoczonych, Europy i Japonii. To właśnie tam znajdują się największe i najbardziej zaludnione miasta na świecie, takie jak Nowy Jork, Londyn, czy Tokio. W Polsce największa świetlna plama rozlewa się na terenie Śląska, aglomeracji warszawskiej i Trójmiasta . Jednak nie wszyscy korzystający z prądu płacą za niego tyle samo. Żeby mieć niskie rachunki za energię elektryczną wystarczy wejść na stronę www.epower.pl.